piątek, 26 czerwca 2015

Pomimo odleglosci..

Cześć!
Dziś wpadam na chwilę, a post będzie znacznie krótszy od poprzedniego. Chciałam się pochwalić swoim uśmiechem, który wywołała pewna osoba. A mianowicie mój przyjaciel, który mieszka bardzo daleko ode mnie i możemy widywać się tylko kilka razy w roku. Jest to przykre, że osoby, które potrzebujemy i cały czas powinny być obok, to przez dużo większą część roku są dla nas tylko internetowo. Poznaliśmy się przypadkiem, a nasze pierwsze spotkanie to był tylko i wyłącznie kontakt wzrokowy, nie zamieniliśmy ani jednego słowa. To z jego inicjatywy zrodziła się nasza przyjaźń. Po pierwszym spotkaniu napisał do mnie na facebooku i tak zaczęliśmy naszą znajomość. Rozmawialiśmy na tyle często i z zaangażowaniem, do tego stopnia, że na drugim spotkaniu rozmawiało nam się tak, jak byśmy znali się całe życie. Choć znam go krócej, to czuję się przy nim swobodniej niż przy większości moich bliskich znajomych, których mam na co dzień. Pomimo odległości wiem, że zawsze mogę na niego liczyć. Potrafimy cieszyć się z tego co mamy, a nasze relacje zbudowane są na cierpliwości i wytrwałości. Wiem, że zawsze mogę mu ufać i bardzo się cieszę, że mam obok siebie kogoś takiego. W dzisiejszych czasach ludzie są bardzo zmienni, a znajomości internetowe jest utrzymać dużo trudniej. W życiu raczej najbardziej doceniamy osoby, z którymi można się spotkać, pogadać w cztery oczy, poimprezować, przeżyć wiele przypałów. Więc jak utrzymać przy sobie osobę, z którą to wszystko jest ograniczone? Powiem Wam szczerze, że wtedy docenia się to dwa razy bardziej, bo tych wspomnień nie ma tak dużo, ale są dużo bardziej wartościowe, są ciągle z nami i pozwalają wytrwać do kolejnego spotkania. I to się ceni najbardziej, z tego jest się dumnym. Pokaże Wam dzisiaj kilka zdjęć jakie udało mi się zrobić mu w środę. To nie sesja, a zdjęcia prywatne, dzięki którym częściej będę mogła wracać do tych pięknych wspomnień.

I na koniec wspólna radość, że nareszcie mogliśmy się spotkać ♥

A na dodatek obchodzi dzisiaj urodziny i jeszcze raz chcę mu życzyć Wszystkiego Najpiękniejszego!♥
Na szybko chcę też wszystkim życzyć już oficjalnie udanych WAKACJI! ♥
Ale o tym będzie kolejny post, już z typowo wakacyjną sesją, na którą pomysł mam i muszę zabrać się za realizację :)

Na dziś to tyle.
Pozdrawiam, Klaudia.

MOŻECIE ZNALEŹĆ MNIE TAKŻE NA:
Facebook/Instagram/albo snapie: flyawayy6





piątek, 19 czerwca 2015

#Bednarek - najlepszy koncert!

Cześć!
Wakacje zbliżają się WIELKIMI krokami, a co za tym idzie - mnóstwo wolnego czasu! :3 Planów dokładnych nie mam, ale wiem, że chce się skupić na mojej fotografii i w tym temacie zrobić kilka kroczków w przód. Mam zamiar też bywać tutaj częściej, wpadać z prze fajnymi sesjami.
Pomijając to wszystko chcę się teraz skupić na ubiegłej sobocie, czyli 13 czerwca..
Była to dla mnie kolejna noc z piękną historią.. O czym mówię? O koncercie Kamila Bednarka ze swoim zespołem <po naszemu o koncercie Bednarków :D>. Chcę o tym opowiedzieć ponieważ było to dla mnie ogromne przeżycie. Już od dawna odliczałam dni do tego, jak wciąż uważam, najwspanialszego dnia, w którym byłam najszczęśliwsza na świecie! Między czasie organizowałam też akcję urodzinową, fakt troszkę spóźnioną, ale zakończoną sukcesem. I serio, już od dawna na nic, aż tak nie czekałam. Gdy nadszedł ten mocno wyczekiwany przeze mnie dzień, od rana byłam cała w skowronkach, aż w końcu znalazłam się pod sceną.
Muzyka Kamila towarzyszy mi w życiu już od dobrych kilku lat. Nie potrafię wytrzymać bez niej dnia i usypia mnie w nocy. Przemawia do mnie wszystko, mądre i pouczające słowa Kamila, przekaz każdej piosenki, pozytywna energia i magiczne nuty. To właśnie ta muzyka uczy mnie każdego dnia czegoś nowego, w razie potrzeby poprawia humor i ciągle ładuje pozytywną energią. Wiecie, że od soboty uśmiech nie znika z mojej twarzy, nawet małe problemy w szkole nie miały znaczenia, wciąż jeszcze żyję tymi emocjami! I bardzo chciałabym tam wrócić..
Hehe, nie myślcie sobie, że wszystko było tak kolorowo. Chwilę przed przyjazdem na miejsce zepsuła mi się karta od aparatu... Wyleciała z niej jedna malutka część, której jak na złość nie dało się znaleźć. Płacz nie pomagał, napełniłam się złymi emocjami, z kartą nic nie można było zrobić, a aparat bez niej stał się bezużyteczny.. Byłam na siebie cholernie zła, ale co miałam zrobić, odpuściłam... Nawrzeszczałam na siebie w duchu i ze spuszczoną z rozczarowania głową ruszyłam odszukać dziewczyny z mojej akcji, z którą byłam umówiona ponieważ razem miałyśmy wręczyć prezent.
Gdy po godzinie czekania koncert się zaczął, mój zły humor zniknął automatycznie, po prostu o tym zapomniałam. Bawiłam się idealnie, nawet nie potrafię tego opisać słowami, to trzeba przeżyć, by zrozumieć. Chłonęłam tą muzykę całą sobą, skakałam, śpiewałam i uśmiechałam się cały czas. Żyłam chwilą i na maksa cieszyłam się, że mogłam tam być.
Nie wiem co więcej mogę o tym pisać, bo to takie emocje raczej do serducha, nie potrafię się nimi, aż tak dokładnie podzielić, mogę tylko powtarzać najprawdziwiej, że to było coś cudownego! 
Z tego miejsca chciałabym też podziękować niezastąpionemu w tamtym momencie Jakubowi Małyszowi, który robił zdjęcia i z wolnej woli zgodził się nam je przesłać. W związku, że mój aparat był bezużyteczny, a jakość zdjęć z telefonu nie powala, nie miałam pola do popisu. Wciąż nie mogę tego przeżyć, ale pokażę Wam zdjęcia Kuby, które przywracają piękne wspomnienia.
Po koncercie przyszedł czas na finał akcji urodzinowej. Wraz z Olą czekałyśmy pod barierkami by w imieniu wszystkich dziewczyn złożyć życzenia i wręczyć prezent. Wszyscy dookoła byli ciekawi co znajduje się w dużym pudle, które ledwo trzymałyśmy, a ja bałam się, aby Kamil był zadowolony. Im był bliżej, to niepokoiłam się coraz bardziej. W końcu podszedł, był mega zaskoczony i tak pięknie się uśmiechał.. :3 Podpisał nam płyty, a na zdjęcie zaprosił do swojego namiotu! Byłam w szoku, serce waliło jak oszalałe. Gdy weszłyśmy do środka Bednarek stał już przy rozpakowanym prezencie, śmiał się, co pozwoliło śmiać się także mi. Pośmialiśmy się i pożartowaliśmy, były zdjęcia, przytulanie i podziękowania. Chyba nie zapomnę tego do końca życia! To coś niesamowitego być tak blisko swojego idola, gadać z nim normalnie. Spełniłam swoje marzenie i chcę spełniać je dalej. To był mój dopiero drugi koncert i z niecierpliwością czekam na kolejne chcę więcej radości, szczęścia, tej niesamowitej muzyki i pozytywnej energii. 
Gdy Kamil zobaczył prezent, haha ♥ 
A potem już tylko się śmiał ♥♥♥
Ja z pewnością będę to jeszcze przeżywać dopóki nie pojadę na kolejny koncert, dla mnie fanki to naprawdę wielkie przeżycie, ogromna radość, że wszystko się udało! 
Wiem, że ogrom tekstu przeraża, ale jeśli ktoś wytrwał do końca to bardzo dziękuję, że chciało mu się, aż tyle czytać! :) 
Chcę Was przez to zachęci do koncertowania, zapraszam serdecznie na koncerty Bednarków, czyli na wielką bombę pozytywnej energii! 
Nie ważne jak, ważne z kim ♥


 Myślę, że zachęciłam kogoś do wzięcia udziału w takim koncercie, a to co napisałam udało się przeczytać :)
Pozdrawiam, Klaudia



piątek, 5 czerwca 2015

Czas dla bliskich

Cześć!
Dziś przychodzę ze świeżutkimi, dzisiejszymi zdjęciami z moją Marzeną. Korzystając z wolnego od szkoły postanowiłam ją odwiedzić. Umówiłyśmy się z myślą o zdjęciach, a pogoda nam w tym sprzyjała.Standardowo, zawsze w tym samym parku, bo w tym mieście nie ma gdzie robić zdjęć. Dobrze, że u mnie nie mam takich problemów :D 
To był naprawdę udany dzień, nie zmarnowałyśmy ani chwili. Dziś nie będę wstawiać wiele zdjęć, te kilkanaście powinno pokazać jak było fajnie. :)














wtorek, 2 czerwca 2015

DIY: spodenki

Cześć!
Sezon letni powoli się zaczyna. Na dworze coraz cieplej, a w Twojej szafie brakuje spodenek? Nie martw się, jest na to łatwy sposób. Przeglądnij swoją szafę lub zaglądnij do mamy. Poszukaj spodni, które chciałaś wyrzucić. Wykaż się kreatywnością, a z pewnością Ci się to spodoba.
 Więc dziś nie sesja, a spodenki. Spodenki, które postanowiłam zrobić sama. Zrobiłam czarne i dżinsowe. W sumie nie było przy nich aż tak dużo pracy, ale troszkę się podenerwowałam. To było moje pierwsze podejście do zrobienia jakiegoś ubrania.
Zacznijmy od początku. Co było mi potrzebne?


Oczywiście spodnie, które obcięłam na długość, która mi odpowiada. Nożyczki, żyletki i pumeks. Obcięte spodnie ścierałam pumeksem, a następnie ciągnęłam nożyczkami. Zrobiłam także dziury na przodzie spodni i też ścierałam pumeksem i trochę żyletkami.


Następnie zabrałam się za tył spodni. Na jednej z kieszeni wycięłam dziury i znów użyłam żyletek na przemian z pumeksem. A druga, powstała z racji tego, że uwielbiam bandamki. Noszę je najczęściej na głowie lub ręce. Ale moja czerwona była na tyle zniszczona, że miała trafić do kosza. W ostatniej chwili sobie o niej przypomniałam. Trafiła na jedną z kieszeń i taki jest efekt:



Drugie spodnie jakie wpadły mi w ręce to czarne. Dużo przy nich nie zrobiłam. Obcięłam i podgięłam. A kieszenie z tyły, za pomącą żyletki do połowy odprułam. Znalazłam też starą sukienkę, w której nie chodzę, a która ma koronkę i doszyłam do odprutej połowy kieszeni. 
Tak to wygląda:



Mistrzem nie jestem i pewnie jeszcze trochę trzeba poprawić, ale sprawiło mi to wiele frajdy. Pewnie gdybym miała talent szyłabym wszystko, a nie robiła tylko spodenki, no nic, na dziś wystarcza mi tyle.


A Wy zrobiłyście już swoje spodenki? :)